Kilka zdjątek z sobotniej imprezy naszej siedmiolatki. Tort lekko się zmasakrował, bo za długo leżał w samochodowym upale i musiał przebyć długą drogę, bo w naszej cukierni nie potrafią zrobić pszczółki ("No niech pani jakoś dziecku wytłumaczy, że nie ma pszczółki"- ech, co za podejście do klienta), więc musiałam zamawiać w naszej osiedlowej, gdzie są bardziej elastyczni :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz