Spadło tego czegoś ledwo ledwo, a proszę ile radości!
Poszliśmy też popatrzeć na fajne świąteczne iluminacje:
Ale był mróz!
niedziela, 28 grudnia 2014
środa, 24 grudnia 2014
OSZUST?
Post nieświąteczny, zdjęcie z dzisiejszego spaceru, pogoda wiosenna dopisała (12 stopni, słoneczko) i takie zdjątko mi się nawinęło- zrobione koło straganu- czy z takim nazwiskiem da się robić interesy???
wtorek, 23 grudnia 2014
PRZEDŚWIĄTECZNA KOMERCHA
Dziś poszliśmy ubrać mojego kochanego męża, mimo że się wzbraniał, ale promocja była nie do odrzucenia- w VISTULI - 40%
No to proszę idąc sladami pana Tuska- boski garnitur, zapewniam, że w rzeczywistości wygląda o niebo lepiej niż ten tutaj na zdjęciu, przede wszystkim fantastyczny kolor...
I do tego fajne butki od Ryłki :-)
No to proszę idąc sladami pana Tuska- boski garnitur, zapewniam, że w rzeczywistości wygląda o niebo lepiej niż ten tutaj na zdjęciu, przede wszystkim fantastyczny kolor...
I do tego fajne butki od Ryłki :-)
Efekt piorunujący!
sobota, 20 grudnia 2014
poniedziałek, 15 grudnia 2014
FABRYKA BOMBEK
W sobotę odwiedziliśmy "fabrykę" bombek (słowo "fabryka" jest zdecydowanie na wyrost, "wytwórnia" też wydaje mi się mocno przesadzone, może jakaś "manufaktura" lub średniowieczny "cech" byłby właściwszy?). Mowa oczywiście o bombkach choinkowych :-)
Zdjęć mało, kilka filmików, starałam się zoomować, by nie straszyć wszechogarniającym syfem panującym na miejscu. Jeśli to dla tych ludzi praca sezonowa, to może da się jakoś dwa miechy przeżyć w tych warunkach, ale jeśli siedzą tam cały rok, to mocno współczuję. A może po prostu nie znam życia i marudzę, że kibel brudny, nie ma ręczników? Może to jest właśnie norma w tego typu przybytkach???
Poniżej- pan sobie siedzi, grzeje szkło i dmucha . I tak pewnie 8 godzin dziennie. Normalnie dmucha i grzeje ten pan ze słuchawkami (głośno), na filmiku uczestnik wycieczki próbował swych sił i nieźle mu wyszło :
Potem bombki wędrują do srebrzenia- mogłaby to być mała lekcja chemii doświadczalnej- bańki wchodzą przezroczyste, a po napełnieniu ich czymśtam srebra i zanurzeniu w korycie z gorącą wodą nabierają ślicznego srebrnego koloru.
I tu pytanie z publiczności:
- To ile takich bombek jest pani w stanie zrobić na dzień?
- Bez kozery powiem pińcet :-)
Pani oczywiście tak nie powiedziała, bo jest za młoda i nie ma na imię Pelagia, aczkolwiek taką właśnie liczbę podała.
Polakierowane bombki sobie schną...
Zdjęć mało, kilka filmików, starałam się zoomować, by nie straszyć wszechogarniającym syfem panującym na miejscu. Jeśli to dla tych ludzi praca sezonowa, to może da się jakoś dwa miechy przeżyć w tych warunkach, ale jeśli siedzą tam cały rok, to mocno współczuję. A może po prostu nie znam życia i marudzę, że kibel brudny, nie ma ręczników? Może to jest właśnie norma w tego typu przybytkach???
Poniżej- pan sobie siedzi, grzeje szkło i dmucha . I tak pewnie 8 godzin dziennie. Normalnie dmucha i grzeje ten pan ze słuchawkami (głośno), na filmiku uczestnik wycieczki próbował swych sił i nieźle mu wyszło :
Potem bombki wędrują do srebrzenia- mogłaby to być mała lekcja chemii doświadczalnej- bańki wchodzą przezroczyste, a po napełnieniu ich czymśtam srebra i zanurzeniu w korycie z gorącą wodą nabierają ślicznego srebrnego koloru.
I tu pytanie z publiczności:
- To ile takich bombek jest pani w stanie zrobić na dzień?
- Bez kozery powiem pińcet :-)
Pani oczywiście tak nie powiedziała, bo jest za młoda i nie ma na imię Pelagia, aczkolwiek taką właśnie liczbę podała.
Po tych atrakcjach wyszliśmy z szopy, tfu, fabryki i przeszli do drugiej jej części.Po drodze cały czas mijamy wycieczki szkolno- emeryckie, czyli z jednej strony dzieciaki, a z drugiej kółko geriatryczne z Bzianki Górnej. Zaplanowanie tego musiało zająć niezłemu logistykowi kilka dni! Miejsca nie ma prawie wcale, grupki są dzielone po ok 10 osób, mijamy się w przejściach, na wąskich korytarzykach zastawionych pudłami, paletami i innym badziojstwem- sprawnie niemalże jak w zegarku. Obsługą grupek zajmuje się kilka osób, nie ma czasu na zbędne gadanie, raz raz, ruszać się. Wracając do tematu. Od progu wita nas przerażający smród- wkraczamy na teren lakierni. Dzieci zaczynają kaszleć, mrugamy oczami, toksyczne opary są nie do wytrzymania. No ale nic, wchodzimy. W pomieszczeniu schną sobie banieczki, wokół kadzie z lakierami, na nich trupie główki i informacje o skutkach ubocznych, a przy robocie dwie panie jak gdyby nigdy nic maczają sobie bombki w farbie. Uciekliśmy, nie dało się wytrzymać. A panie tak pewnie przez 8 godzin, bez masek żadnych, specjalnej wentylacji jakoś tez nie zauważyłam... Przeczekaliśmy w sklepie, gdzie smród był trochę mniejszy.
Alek pokazuje jak tu śmierdzi
Polakierowane bombki sobie schną...
A tutaj zobrazowane wspaniałe warunki pracy- aż dziw bierze, że jeszcze jakaś inspekcja tam nie trafiła...
I najprzyjemniejsza część wizyty- w dekoratorni.
A potem zapraszamy do sklepiku na zakupy- paragony niestety się skończyły, kasy fiskalne na urlopie- oj, nie tylko inspekcja od warunków pracy miałaby dużo roboty, ale i pewien dobrze znany urząd ;-)
Ale co tam, najważniejsze, że dzieciom się podobało :-)))
niedziela, 14 grudnia 2014
CHOINKA
W tym roku nasza prawie prawdziwa choinka ścienna została pięknie ubrana przez mojego super zdolnego mężulka :-)
A moje super uzdolnione dzieci przez weekend ułożyły prawie same puzzelki 500 szt- mam nadzieję, że w Lidlu i Biedronce będą kolejne w fajnej cenie :-)
A moje super uzdolnione dzieci przez weekend ułożyły prawie same puzzelki 500 szt- mam nadzieję, że w Lidlu i Biedronce będą kolejne w fajnej cenie :-)
sobota, 6 grudnia 2014
LEGO
Wczoraj udało nam się jeszcze zaliczyć wystawę Lego, relacja oczywiście foto :-)
I jeszcze taki mały, rodzinny akcent :-)
I jeszcze taki mały, rodzinny akcent :-)
czwartek, 4 grudnia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)