Kolejna bieszczadzka wycieczka z moimi piechurami.

Egipskie hieroglify jakimś cudem w Bieszczadach...
Obowiązkowa przerwa na ciacho
Młoda oczywiście miała w nosie nosidełko, wrzask był na pół Bieszczad, więc część trasy pokonała w- przekupywana zebranymi po drodze malinami i paczką M&M'sów, część na maminych rękach, a część samodzielnie. Droga powrotna w większości na własnych nóżkach- brawo Hania!
Na szczycie obowiązkowe selfie

Szlak lekki, łatwy i przyjemny- idealny na wyprawę z maluchami. Gdyby nie najmłodsze, byłyby siły i chęci, by powędrować jeszcze dalej :-)
Przy okazji odwiedziny w zagrodzie żubra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz