Dziś jak na złość jakiś front ochłodził powietrze do zaledwie kilku stopni (mimo że ostatnio było już po kilkanaście), ale jako że słoneczko przygrzewało, wyruszyliśmy na wycieczkę do muzeum młynarstwa, by tam na rodzinnym pikniku oficjalnie pogańskim zwyczajem topienia marzanny przegnać zimę precz :-)
Najpierw marzannę trzeba było samodzielnie zrobić, a więc robota typowo męska :
WBIJANIE GWOŹDZI...
SŁOMOWANIE (ale słowotwór..)
OZDABIANIE ( kobieca ręka niezbędna)
Uff, skończone- można pozować :-)
Nie byliśmy oczywiście sami i nasza marzanna również nie była jedynaczką :-)
Marzann było bez liku, jedna nawet zawisła na wiatraku
No to teraz czas na egzekucję!
Zaraz nasza kolej...
Pa pa, zimo...
No, to teraz można w końcu coś zjeść!
I jeszcze pamiątkowe zdjęcie pod wiatrakiem
Pa pa, do zobaczenia za rok!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz