piątek, 31 października 2014

LEDNICA

Z zeszłotygodniowego spaceru po lednickim muzeum zdjątek kilka.








środa, 29 października 2014

PARAPETY

Zapomniałam się pochwalić, że od kilku tygodni mamy w końcu parapety zewnętrzne!




Robił wiadomo kto, a mąż trzymał drabinę ;-)



wtorek, 28 października 2014

CZARY- MARY

Kilka dni temu w ramach totalnej desperacji związanej z koniecznością ciągłego noszenia najmłodszej pociechy, chwyciłam się kolejnej deski ratunku z serii zabawiaczy niemowląt i zainwestowałam kilkadziesiąt złotych w zabawkę. Muszę się przyznać, że poprzednie wynalazki  odziedziczone po starszym rodzeństwie, spotkały się z całkowitą obojętnością najmłodszej. Tak więc zupełnie olała matę edukacyjną, na której jej starsza siostra spędziła z radością 6 miesięcy

 mata edukacyjna CANPOL

Zabawka gimnastyczna wzbudziła początkowo zainteresowanie i dała mi ok. 15 minut wolności, jednak stało się tak tylko raz- kolejne próby kończyły się rykiem.


LEKA IKEA

 


Swego czasu zainwestowałam też niemałą kwotę w zakup huśtawki. Każde moje dziecko miało coś do siedzenia- najstarsza prosty leżaczek (pełnił swoją funkcję przez ok. 6 miesięcy), starszy - leżaczek z funkcją bujania- co okazało się niezawodnym sposobem usypiania, no to teraz kupiłam huśtawkę, której już nawet popychać nie trzeba. I co? Na nic melodyjki, bujanie, zabaweczki- po włożeniu małej do tego cudeńka- ryk (a na zdjęciu z opakowania- wiadomo...)

Fisher Price Leżaczek Bujaczek Deluxe Take Along C5858



Choć przyznaję, ostatnio, tj. od jakiś dwóch dni nastąpiło tak jakby zakopanie topora wojennego- można ją tam już włożyć i  jest chwila spokoju. Melodyjki, światełka i bujanie zbędne, można było zaoszczędzić i kupić najprostszy leżaczek do siedzenia.

Natomiast- tak jak wspomniałam na początku, przyniesiony kilka dni temu najnowszy nabytek odmienił nasze życie. A jest to mianowicie karuzelka, ale nie byle jaka. Dotychczas nad łóżeczkiem wisiało takie oto coś:

 LEKA CIRKUS IKEA


Młodej bardzo się podobało, szczególnie gdy leżała na przewijaku, to przy okazji przyglądała się z zaciekawieniem. Stąd decyzja o kolejnej inwestycji, która zaczarowała nasz świat :-)
Młoda leży urzeczona w łóżeczku, gapi się w to cudo, gaworzy, grucha i jest wniebowzięta! (nie muszę chyba pisać, jak bardzo wniebowzięta jest jej mama...) Warto było wydać każde pieniądze, by dzięki temu mieć 30 minut (wow!) na zrobienie czegokolwiek bez konieczności noszenia małej na rękach. Każdemu polecam serdecznie: rusza się i gra i daje nieograniczoną wolność rodzicom (w granicach rozsądku, tj. jednorazowo ok 20-30 minut)

Karuzelka TINY LOVE- TINY PRINCESS


Jednym słowem TOTALNE CZARY MARY!




wtorek, 21 października 2014

GRZYBY

Takie piękne okazy znaleźliśmy na weekendzie- nic tylko zbierać, suszyć albo na zupę ;-)   dla teściowej oczywiście - zbieram zamówienia na priv ;-) ha ha ha








niedziela, 19 października 2014

KOLEJNY KOLARZ W RODZINIE

No i poszło jak z płatka- kilka prób w mieście i na wsi i trudna sztuka jazdy na dwóch kółkach opanowana :-)


sobota, 18 października 2014

PISARCZYK

Jak zwykle mój czterolatek postanowił nas zaskoczyć i zrobić skok od razu o 3 stopnie :-) A już się śmiałam, że będzie on jak milicjant z PRL'owskich dowcipów (Dlaczego milicjanci chodzą we dwójkę? Bo jeden umie pisać, a drugi czytać. I on miał być tym czytającym, he he). No ale wziął się w garść, może w przedszkolu wjechało mu na ambicję, że niektóre dzieciaki podpisują się imieniem na pracach? Jak by nie było, przyszedł z zapisaną kartką, zadowolony z siebie jak nie wiem co :-)


niedziela, 12 października 2014

niedziela, 5 października 2014

HAUTE COUTURE

A oto prawdziwe arcydzieło krawiectwa- może MISTSZ, a w zasadzie nawet MISZCZ igły i nitki wytłumaczy podstawy tej awangardy i generalnie CO MIAŁ NA MYŚLI tworząc to ARCY- dzieło???






czwartek, 2 października 2014

OSTATNI WEEKEND WRZEŚNIA

Spędziliśmy oczywiście na włościach :-) Pogoda dopisała, zdjęcia poniżej.



Cóż wzbudziło tak wielkie zainteresowanie?



Najciekawsza bajka w naszym wiejskim telewizorze, czyli płonący ogień w kominku (jako, że w domu było 17 stopni, trzeba było popalić)..


I oczywiście ulubione noszenie, noszenie, noszenie....



A tu na włościach ojca Góry: zgadnij, ile osiołków jest na zdjęciu (nie mylić z jednym baranem!)?



Nauka puszczania kaczek (puszczanie pawi mamy opanowane...)


W piotrowej łodzi




I jeszcze załapaliśmy się na muzealny piknik





Rzadka okazja- pszczoły z bardzo bliska- ale bezpiecznie


Dyniowe mutacje