Dziś bezzdjęciowo, bo ręce opadają do ziemi i nie da rady trzymać aparatu. Przez 3 godziny pan Koparecki próbował ustalić pobyt poprzerywanych drenów, sukces jedynie połowiczny- wiadomo, gdzie są, gorzej z naprawą. Ma przyjechać pan Psuja i naprawić, ale trochę wątpię w szczerość intencji. Przez te burze oraz oczywiście niechlujstwo niektórych inwestorów woda na działce stoi i przeszkadza w pracy. No ale czas goni, może uda się przeskoczyć te niedogodności i w końcu zasypać te nieszczęsne fundamenty!!!
Odwiedziłam dziś nawet gnieźnieńską Castoramę- szczerze polecam- klientów jak na lekarstwo, za to cała masa panów do obsługi- można wybierać ;-)
Trochę rur kupiłam, będzie pan Rurnik robił kanalizację pod piachem, jak się uda panu Murarskiemu na czas to wszystko ubić.
Bąki vel końskie muchy żrą na potęgę, w tym roku jakaś plaga.
Wizytacja planowana na czwartek/ piątek, będą zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz