Rozpadała się pogoda, stan surowy powoli się klaruje, dziś pojawił się aspekt, który wzbudził niemalże apopleksję u mnie- mianowicie nasza szanowna Pani architekt (która de facto już wcześniej okazała się przebrzydłą fuszermanką) zrobiła nam jakąś badziewię, normalnie porażka, będziemy przesuwać jedno okno, ręce mi opadają, zaraz jej zrobię reklamę w sieci, bo babka zawód powinna zmienić, tak spartaczyć robotę...
No ale cieszmy się tym co mamy :-) Las zniknął z domu i do razu zrobił się większy, przestronniejszy- no milszy po prostu...
SALON
KĄCIK JADALNY
KUCHNIA (ścianka zniknie, czekają na uprawomocnienie ;-)
ELEWACJA OGRODOWA
CZARNE KOMINY (tfu tfu- poprawnie to antracyt!)
I MÓJ ULUBIONY POKÓJ :-)
PODDASZE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz